O NAS SIĘ PISZE !

05.06.2018 Kategoria: Ogólne

W ostatnim numerze magazynu "Pochodnia" PZN ukazał się artykuł o naszej szkole (maj-kwiecień 2018, nr 2/923).

Otwarci na potrzeby

Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Młodzieży Niewidomej i Słabowidzącej w Chorzowie jest najmniejszą placówką tego typu w Polsce. W czterech funkcjonujących w nim szkołach kształci się zaledwie 60 uczniów. Warunki są zatem kameralne, można chyba pokusić się o stwierdzenie, że w ośrodku panuje rodzinna atmosfera. Wszyscy się tutaj zna¬ją. Najmłodsi uczą się jeszcze w wygasającym powoli gimnazjum. Ci, którzy ten etap mają już za sobą, mogą kontynuować naukę w Technikum Masażu i Fizykoterapii, Technikum Administracyjnym bądź w Branżowej Szkole I Stopnia kształcącej na miejscu w zawodzie ślusarza czy pracownika pomocniczego ślusarza. - Ponieważ klasa w Szkole Branżowej jest klasą wielozawo-dową, mamy możliwość uczenia praktycznie w każdym zawodzie - mówi Tomasz Żak, wicedyrektor ds. pedagogicznych. -We współpracy z Centrum Kształcenia Praktycznego w Rudzie Śląskiej nasi uczniowie mogą przysposobić się np. do zawodu kucharza czy piekarza, odbywając kształcenie praktyczne poza naszą szkołą. Aż 80% naszych absolwentów znajduje zatrudnienie albo podejmuje dalszą naukę. Ci nieliczni, którzy sobie nie radzą - przychodzą tu, pomagamy im przygotować i składać dokumenty aplikacyjne. Niektórzy się przekwalifikowują, inni zakładają rodziny. - Ot, samo życie!

Władze ośrodka starają się dostosować kierunki kształcenia do wymogów rynku pracy, są otwarte na zmiany. Od września niewidoma młodzież będzie miała do dyspozycji jeszcze jeden kierunek, będzie mogła zdobyć zawód technika tyf loinformatyka. - Wykształcimy specjalistów potrafiących skonfigurować i uruchomić sprzęt komputerowy osobom z dysfunkcją wzroku z dumą o nowym kierunku opowiada Tomasz Żak. - Jeden z pracodawców już wyraził chęć zatrudniania absolwentów tej szkoły.

Otwartość na potrzeby zmieniającego się rynku to ważna sprawa. Jednak chorzowski ośrodek stara się też wyjść naprzeciw oczekiwaniom lokalnej społeczności. Wykazuje pełną gotowość, by w nowym roku szkolnym w ramach ośrodka uruchomić szkołę podstawową. To co, że pomieszczenia trzeba od podstaw dostosować do małych dzieci, kupić odpowiedni sprzęt i meble. Są przecież dotacje. Nieważne, że w placówce jest bardzo ciasno. Jest wydzielony segment, w którym mogą uczyć się pierwszoklasiści. A w przyszłości, jeśli szkoła się rozrośnie? Jeśli będzie potrzeba, to wynajmą pomieszczenia w innym miejscu. Nie ma rzeczy niemożliwych!

Zapotrzebowanie na szkołę podstawową wynikło ze współpracy ośrodka ze znajdującą się na terenie miasta poradnią pedagogiczno-psychologiczną, z której pomocy korzystają kilkuletnie dzieci z wadami wzroku, bardzo często obarczone jeszcze jakąś dodatkową dysfunkcją. Ich rodzice zastanawiają się, co zrobić: czy odroczyć obowiązek szkolny, jaką szkołę wybrać? Wiadomo, w szkole masowej wiele dzieci nie da sobie rady, zaś oddanie dziecka do oddalonego o wiele kilometrów specjalnego ośrodka i związana z tym rozłąka z rodzicami może okazać się zbyt dużą traumą. - Jesteśmy przygotowani na przyjęcie dzieci - mówi Marianna Gajowiec -specjalista ds. rewalidacji wzroku. To ona właśnie wpadła na pomysł utworzenia tutaj podstawówki. - Mamy odpowiednio przygotowaną kadrę, mamy odpowiedni sprzęt, pomieszczenia zostaną zaadaptowane w taki sposób, by dzieci czuły się tu bezpiecznie. Ogłosiliśmy nabór i czekamy. Jeśli zgłosi się odpowiednia liczba chętnych, to od września ruszamy.

Ośrodek jest otwarty na wszystkie dzieci z niepełnosprawnością wzroku. Te, które uczą się w szkołach masowych, a także ich rodzice i nauczyciele, mogą tu uzyskać konkretną pomoc i poradę. Jeśli trzeba, robi się diagnozę funkcjonalnego widzenia i udziela wskazówek, wiele pytań dotyczy dostosowania podręczników.

Opisując Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy, nie sposób nie wspomnieć o funkcjonującym w nim internacie. Mieszka w nim więcej niż połowa obecnych uczniów. - Po licznych zajęciach w szkole, młodzież chce po prostu wypocząć i się zrelaksować - mówi Anna Owczarek-Lipińska, koordynująca pracę internatu. - Chętnie wychodzą na spacery czy też grają w piłkę. Muszą znaleźć czas na odrobienie lekcji i naukę własną. Wychowankowie korzystają również z różnych form rehabilitacji, np. nauki czynności życia codziennego. Uczą się tu gotować, przyrządzać różne potrawy, piec ciasta. Muszą wokół siebie posprzątać, coś przyszyć, wyprasować. Wszystko po to, by później łatwiej im było funkcjonować. Dla najstarszych uczniów - osób już dorosłych, mamy przygotowane dwa mieszkania, w których pod naszą kontrolą uczą się samodzielności. Mają tam więcej swobody aniżeli w internacie. Są bardziej odpowiedzialni za to, co robią, jak sobie zorganizują czas. Tam już nie ma stołówki, która zaserwuje śniadanie. Uczniowie sami muszą odpowiednio wcześnie pomyśleć o zakupach, o zaopatrzeniu lodówki, o tym, by wstać o odpowiednim czasie i to śniadanie przygotować.

Czas pokaże, czy chorzowski Ośrodek pozostanie szkołą dla młodzieży, czy też będzie w nim rozbrzmiewał śmiech młodszych dzieci. A może wyłoni się jakaś inna, zupełnie nowa potrzeba? I znowu będzie trzeba podjąć kolejne wyzwanie. Ale dla władz tej placówki to chyba nic trudnego!

autor: Liliana Laske-Mikuśkiewicz, artykuł ukazał się w magazynie "Pochodnia" nr 2/923